wtorek, 20 sierpnia 2013

Pożegnamie z betonem

Walczymy. Nie jest lekko bo dość monotonnie. Końca nie widać. Gipsujemy, szpachlujemy, tynkujemy, zacieramy i zamiatamy.
To dziwne ale zamiatanie kojarzy mi się z Babcią Lucią. Kto miał okazje ją poznać wie, że była dość ekscentryczną staruszką. Mam z nią wiele wspomnień ale te najsilniejsze to właśnie zamiatane.
Babcia biegała ze zmiotką gdy tylko zobaczyła jakiś paproszek. Pamiętam jak kiedyś byłam chora (miałam ok 5 lat) Babcia do mnie przyszła żebym nie była w domu sama. Wtedy jeszcze na Bitwy kuchnia była kuchnią, a pokój dużym pokojem. Podłoga była pokryta zieloną wykładziną. Babcia bardzo chciała coś zrobić w domu. Mamusia nie chciała obciążać staruszki więc zaproponowała żeby odkurzyła. Babcia jednak wychodziła z założenia, że odkurzacze są dla Babilonów. Wzięła więc szczotkę-zmiotkę i na kolanach, centymetr po centymetrze przeczesała całą wykładzinę. To był niesamowity widok. Zrobił na mnie ogromne wrażenie. Od tamtego dnia zamiatanie kojarzy mi się z Babunią :)


Oczywiście cały czas odkrywamy nowe cuda w mieszkanku. Odkręciłam karnisze - niespodzianka! Cygany nas zalały i ściana popękała. 
(Nad nami mieszka rodzina o nazwisku Cygan).



Wieczorem wybraliśmy się do Praktikera. To jedyne miejsce gdzie można kupić niebieskie płytki podłogowe Cersanitu. Tak. Nie będzie żółtej podłogi, nie będzie betonowych płyt. Wszystko się pozmieniało. Niestety. Po skuciu łazienki okazywało się, że niektóre rozwiązania są raczej nie bardzo praktyczne technologiczne :( I tak powoli musieliśmy rezygnować z naszych planów. Oczywiście jeżeli ma się spójną koncepcje i zabiera się pewne elementy zastępując zupełnie innymi tworzy się potworka. Musieliśmy więc zrobić kilka głębokich wdechów i zrezygnować z betonowych płyt ;( Rafał chyba jest zadowolony, mi jest bardzo smutno. Właśnie dlatego postanowiłam znaleźć ładne podłogowe płytki. Będą niebieskie - musi być kororowo, wesoło i przyjemnie.
Mieliśmy kupić 3 paczki płytek podłogowych i 3 paczki ściennych (dekorowych).
Ale... zaatakowała nas promocja płytek podłogowych!
Ponieważ pożegnaliśmy się już z biało-czarną szachownicą było nam trochę wszystko jedno.
Tym sposobem staliśmy się dumnymi posiadaczami 10 paczek białej terakoty :)

Zaraz, zaraz! Jak to wszystko zapakujemy do Pandzioszki? Przecież mamy jeszcze dwa worki tynku!
Sytuacja była groźna! Trzeba było zadzwonić po Naszego małego Aniołka.
Tak, Wojtunio uratował sytuacje!

Przywiózł ze sobą również ekipę do zadań specjalnych. On ma już pół roku więc wie, że mama i tata to najlepsi specjaliści od wszystkiego ;)
 Pandzioszka musiała tylko przetransportować Wojtusiowy pojazd. 
 Dzięki temu Tomek miał duuużo miejsca na płytki :)

Jesteśmy zatowarowani. Kasy ubywa ale przed nami coraz mniej zakupów. Jest dobrze :)




1 komentarz:

  1. Babunia ze zmiotką wymiatała wszystkich i wszystko :) Wojtuś jest the best :)

    OdpowiedzUsuń